15 lipca 2014

Rozdział 14 cz. 1 - "Caroline, kochanie. Co ty ze mną robisz? Kim przez ciebie się staję? "


NA KOŃCU ROZDZIAŁU "MAŁE" N/A OD AUTORA. PRZEBRNIJ PRZEZ CAŁE, TO WAŻNE C:




Arctic Monkeys - Cornerstone



 *Oczami Kol'a*


Weszliśmy do środka. Nie wyczułem żadnego człowieka, dlatego pozwoliłem sobie zaprowadzić Caroline do sypialni. Nie trudno było znaleźć pokój dziewczyny, którą niosłem na rękach. Wyróżniał się w całym domu. Żółte ściany, duże, beżowe łóżko, komoda o odcieniu orzechowym, tak samo jak toaletka. Na ścianach były różne medale, trofea czy też zdjęcia i dziewczyńskie pierdółki; kolczyki, bransoletki, naszyjniki, wisiorki, pierścionki i różne duperele. Położyłem ją na łóżku. Najdziwniejsze było to, że ona nawet nie zaprotestowała gdy wziąłem ją na ręce, nawet nie rzuciła jakimś niemiłym komentarzem. Po prostu spała zwinięta w kłębek na łóżku. To do niej nie podobne. Naprawdę musiała się przejąć. Dobrze wiedziałem, że nie chodzi tylko o Tylera. W jakiś sposób Klaus i Hayley też ją zaskoczyli. Będąc pierwotnym wampirem, jako jedyny z naszej rodziny potrafię wyczuć czyjeś emocje. Od Caroline było czuć czystą nienawiść, rozpacz i rozczarowanie. Pytanie tylko, do kogo czuła większe rozczarowanie: do Tylera? Czy może do Klausa? W wampirzym tempie znalazłem się na dole zabierając po drodze reklamówkę pełną butelek, które wzięliśmy z baru, nie zapominając o popcornie i paluszkach. W sekundę byłem z powrotem w pokoju blondynki. Z lekkim skrępowaniem i dziwnym uściskiem w podbrzuszu, położyłem się obok niej na łóżku, kładąc głowę z blond puklami na swoim torsie. Byłem trochę zestresowany całą sytuacją, bo jeszcze z żadną dziewczyną nie byłem tak blisko jak z Caroline. Owszem, seks czy kobiecie ciało nie jest mi obce. Ale Caroline jest pierwszą wampirzycą, dziewczyną, którą zacząłem się przejmować...opiekować. Traktować jak siostrę, którą kocham, a teraz to nawet coś więcej. Pierwszy raz w życiu się o kogoś martwię! I jest mi kogoś żal. I to uczucie jest...niesamowite! Hola, hola. Kol Mikaelson nie pozwoli sobie na jakieś łzawe chwile czy EMOCJE, ale kilka uczuć nikomu jeszcze nie zaszkodziło, prawda? Ta słodka blondyneczka wyglądała jak kupka nieszczęść. Piękna i pyskata kupka nieszczęść. Na co dzień pyskata blondynka, a teraz manekin wtulony w mój tors. Dziewczyna nie zaprotestowała, kiedy ułożyłem ją na mojej klatce piersiowej, wręcz przeciwnie - przygarnęła mnie do siebie cicho łkając. Zaskoczony jej zachowaniem instynktownie(?) przygarnąłem Caroline do siebie głaszcząc uspokajająco wzdłuż kręgosłupa, następnie po głowie; wszystko to starałem się robić bardzo delikatnie i ostrożnie, tak żeby jej nie spłoszyć. Jak by była najcieńszą porcelaną na świecie. Tylko że o wiele piękniejszą. Bo Caroline naprawdę była piękna. Nie tak jak badziewna porcelana z debilnymi szlaczkami.
- To jak, oglądamy ten film? - spytała pociągając lekko nosem. Wstała. Caroline była piękna. Nawet, jeśli posmarkała mi moją ulubioną koszule i była zaspana. To i tak było warto, bo miałem ja przy boku. W tamtym momencie stwierdziłem, iż źle ze mną. Caroline, kochanie. Co ty ze mną robisz? Kim przez ciebie się staję? 
- Um.. tak, tak. - odpowiedziałem wyrwany z fantazji o mnie i małej blondynce, przed którą klęczę i ujmuję jej dłoń, a następnie składam na niej delikatny pocałunek...

- Kol! - szturchnęła mnie w bok chichocząc w zagłębienie mojej szyi. 
- Żyjesz? Pytałam jaki film oglądamy. Co powiesz na horror? - zaśmiała się dźwięcznie, a na jej twarzy nie było żadnych śladów łez. Przestała płakać i obdarzyła mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałem. Moje serce zabiło trzy razy mocniej. Co raz gorzej ze mną. 
- Co powiesz na "Martwe zło"? Albo "laleczkę Chucky"? - ciekaw jej zdania na temat wyboru filmu wstałem ostrożnie i powoli, delikatnie zdejmując z siebie blondynkę. Poszperałem w reklamowce i wyciągnąłem butelkę Tequili i soku pomarańczowego. Zaśmiałem się pod nosem i wręczyłem dziewczynie butelkę. Wyglądała tak pięknie.. W podziękowaniu obdarzyła mnie kolejnym zniewalającym, aczkolwiek nieśmiałym uśmiechem i odkręciwszy butelkę, uchyliła z niej kilka łyków. Poczułem nagły rozbłysk ciepła w klatce piersiowej. Chyba już setny tego dnia. Chyba będę musiał się zastanowić nad wizytą u kardiologa. Później najwyżej go zjem, żeby nie nabrał podejrzeń, co do mojej witalności. Ułożyłem się na łóżku koło Caroline (wcześniej podchodząc do biurka i biorąc z niego laptop i zgaszając światło w pokoju). Równocześnie położyliśmy się na plecach, przez co nasze dłonie po wewnętrznej stronie jak i nogi stykały się. Położyłem laptopa opierając go o jedną nogę Caroline i moją, wyszukałem horror i po chwili zaczęliśmy nasz nocny seans. Oparci o wezgłowie beżowego łóżka, popijaliśmy z naszych butelek, jedząc paluszki i rzucając się popcornem. W trakcie całego filmu, który trwał dwie godziny, wymienialiśmy się naszymi butelkami, przez co atmosfera w pomieszczeniu robiła luźniejsza ale i nieco spięta, bo Caroline co chwilę ściślej do mnie przylegała, szeptając mi do ucha, że się boi i że mnie zamorduje, za wybranie tak strasznego filmu. Bała się jak malutka owieczka, która zboczyła ze szlaku do ciemnego lasu. A to wszystko zasługa horroru, przez który blondynka co chwile się we mnie wtulała, a gdy były straszne sceny, po prostu chowała twarz w zagłębienie mojej szyi. Dla tej blondyneczki były to najstraszniejsze chwile, a dla mnie, najlepsze od stuleci. Bijące od niej ciepło, słodki zapach perfum, które nie były ani za słodkie, ani za ostre; wyważone idealnie. Z lekką domieszką Rh zjedzoną na śniadanie. Były wprost idealne. Mogliby zacząć takie sprzedawać. Mógłbym wdychać ten zapach codziennie przez resztę mojej egzystencji. W drugiej połowie filmu, Forbes padła, wtulając się w moje ramie i pochrapując cicho. Uśmiechnąłem się na ten widok i po cichu odłożyłem miski i butelki na podłogę. Fakt, że była wampirem, wcale nie ułatwiał mi zadania; mogła przebudzić się w każdej chwili, od najmniejszego hałasu. Na szczęście tak się nie stało. Spała jak zabita z delikatnym rumieńcem, spowodowanym od temperatury panującej w pokoju. Strzepnąłem resztki popcornu z łóżka, odłożyłem laptopa na podłogę, wziąłem czarno-czerwony koc w kratę, który leżał złożony w kostkę w nogach łóżka i przykryłem nas oboje. Z początku chciałem się ulotnić, ale wiedza, że przez całą noc mogę leżeć u boku pięknej, niebieskookiej blondynki sprawiła, iż zmieniłem zdanie w przeciągu kilku sekund. Któż to wie, a może to ostatnia taka okazja, by być tak blisko Caroline? (mam nadzieję, że nie).

*Oczami Klausa*

Po wyjściu Caroline...Byłem zły. Gniew Boży był niczym, w porównaniu z moim i z tym, jak się wtedy czułem. Caroline miała o niczym nie wiedzieć. O tej nocy nie miał NIKT się wiedzieć. A to wszystko przez głupie emocje, które mną zawładnęły i w jakiś sposób sprawiły, że odreagowałem w ten a nie w inny sposób. Hah, teraz nie wiem co jest gorsze. To, że straciłem w oczach osoby, na której mi zależało, czy to, że moje emocje, a co za tym idzie uczucia, zaczynają wychodzić na wierzch? Schowane pod grubą warstwą lodu, złości, przelanej krwi, nienawiści...Teraz zaczęły wypływać. A to wszystko za sprawą pięknej blondynki, która pewnie już nie chce mnie znać. Spojrzałem na wilkołaczycę, która siedziała oparta o ścianę ciężko dysząc. Szkoda, że Caroline darowała jej te marne, nic nie znaczące życie. Poderwałem się z łóżka i w wampirzym tempie znalazłem się przy brunetce kucając na przeciwko jej. Poczułem jej strach; patrzyła na mnie jak wystraszone jagnię, które spotka straszny, z góry przesądzony los. Ale nie. Postanowiłem, że ulituję się nad nią. Może wtedy niebieskooka piękność będzie mnie mniej nienawidzić za to, że zlitowałem się nad tą wywłoką. Aczkolwiek fakt, iż nie zabiłem Hayley, wcale nie oznacza, że mam być w stosunku niej delikatny. Szarpnąłem ją za włosy, przez co w mgnieniu oka stała przede mną, o głowę niższa, sycząc głośno. Uśmiechnąłem się szatańsko, po czym rzuciłem dziewczyną przez cały pokój. Uderzyła w siedemnastowieczny fortepian, ale jakoś nie zrobiło mi to większej różnicy. No, może z za pewnym wyjątkiem. Teraz będzie w tym miejscu, pusto. Ale to też mi specjalnie nie przeszkadza. Poczułem, jak wysuwają mi się kły. Warknąłem głośno, na co dziewczyna sapnęła przestraszona. 
- Wynoś się stąd, zanim stracę resztki samokontroli i Cię zabiję - powiedziałem warcząc jeszcze głośniej niż chwile temu, po czym wyszedłem szybkim krokiem z pokoju. Muszę zapolować. 

*


Po udanym polowaniu na (siedemnaście niewinnych nastolatek o błękitnych oczach i długich, pięknych blond-włosach) z sąsiedniego miasteczka, udałem się do pobliskiego baru, żeby wychylić kilka głębszych. Myślałem, że zacznę się śmiać, kiedy wszedłem do baru cały umazany krwią jak gdyby nigdy nic i podchodząc do baru. I te miny ludzi, kiedy zamawiałem podwójną whiskey z lodem. Nie chciało mi się myć. Zapach krwi był...odurzający i na swój sposób piękny. Jak afrodyzjak. A ostatnia ofiara i jej Rh była wyśmienita. Długie blond włosy upaćkane krwią, która skapywała po okazałym dekolcie ofiary...Wziąłem butelkę Cuvee des Moines, Brut, Besserat de Bellefon'a z 2002 roku i wyszedłem z baru wcześniej płacąc dość duży napiwek, który pokrywał kupno szampana. Nie wiedziałem co mam robić. Caroline nie chce mnie znać. Była jedyną kobietą, osobą, która pokładała we mnie odrobinę zaufania, szacunku (tego drugiego miałem na pęczki, ale mam na myśli tego prawdziwego szacunku, nie wymuszonego, w obawie przed moim nieposkromionym gniewem). A teraz? To wszystko przepadło, kiedy przespałem się z tą puszczalską wilkołaczycą. Dumałem tak jeszcze przez chwilę, siedząc na szczycie ogromnej skały w środku lasu w Mystic Falls, od czasu do czasu pociągając kilka pokaźnych łyków z butelki. Co jak co, ale rocznik szampana, który trzymałem w ręce był wspaniały. Nagle dotarło do mnie kilka faktów. Od kiedy to ja, Klaus Mikaelson, Pierwotna Hybryda przejmuję się czyimś zdaniem? Zdaniem nic nie znaczącego wampira, w którego w każdej chwili mogę unicestwić? I od kiedy to najpotężniejsza istota na ziemi przejmuje się...czymkolwiek?! - Westchnąłem głośno, zbyt głośno. Jeśli chodziło o pannę Caroline Forbes to byłem przegrany. Ta mała blondyneczka zbytnio namąciła mi w głowie i zawróciła w sercu, żebym mógł ją od tak zgładzić.




PRZECZYTAJ WSZYSTKO! :)


Hello Wam! Wróciłam po bardzo, jak na mój gust za bardzo długiej przerwie! Już myślałam, że nigdy tu nie wrócę. ;-; Że to koniec mojego blogowania o TVD, aleeeee NIE! Wróciłam i piszę mi się fantastycznie ^_^ Jak widzicie, jest to część pierwsza, o część drugą nie musicie się martwić, bo jest pisana i za kilka dni powinna być. Mam nadzieję, że cała akcja z Kolem i Caroline Wam nie przeszkadza, co? :) A tak w ogóle, to co sądzicie o tym rozdziale? Podciągnęłam się w pisaniu, czy jest tak samo jak wcześniej? Supernaturalowy fandom pochłonął mnie do reszty, więc cały ten czas, gdy mnie tu nie było, to pisałam różne ficki na facebookowej grupie, gdzie wybiera się postacie i we dwie osoby pisze się w komentarzach :> Jeśli ktoś jest fanem SPN i jest ciekaw tej grupy, to śmiało pisać w komentarzach, a podam jej nazwę, żeby można było sobie wejść, poczytać, a może nawet ze mną i kilkoma innymi osobami popisać? Podciągnęłam się również w robieniu nagłówków. Teraz jakoś względnie wyglądają, co bardzo mnie cieszy. Aktualnie mam w planach napisanie Destiela (którego mam na telefonie. TAAAK, NOCNE NUDY XD) i Crack!ficka, którego piszę na konkurs Crowley x Demon!Dean + zazdrosny God!Castiel i V.I.P Sam. NIE PYTAJCIE MNIE JAK NA TO WPADŁAM, BO WSZYSTKO MIAŁO BYĆ DLA ŻARTU, A POTEM ZAMIENIŁO SIĘ W DOŚĆ DŁUGIE OPOWIADANIE XD. Można śmiało to nazwać Crack!fickiem, angstem, i fluffem. >.< So...mam nadzieję, że nadrobię zaległości w czytaniu Waszych blogów, a żeby było mi łatwiej, to bardzo Was proszę na końcu napisanego przez Was komentarza umieścić link do Waszych blogów. :) Chciałam przeprosić ArtisticSmile, którą olałam tak samo jak jej wspaniałego bloga -,-. Syl wię, Caroline Mikaelson, która bodajże (zabij mnie, bo nie pamiętam i zabij mnie, jeśli pomyliłam autorkę/ki bloga) piszę wspaniałe blogi "We are the secret, can't be exposed" i "Torn" :> i Wiele innych wspaniałych blogerek, które czytają mojego bloga.(przepraszam, ale pozapominałam o połowie z Was, moje kochane. JESTEM ZUA -,- WIEM ;_;) Postaram się wszystko nadrobić. I promise! Cholerny fandom Supernatural. Nie dość, że się uzależniłam, to wzbogaciłam o nowe shippy (wyliczyłam je 20+ licząc TVD i SH, którego zaczęłam oglądać), kończąc na wspaniałych osobach, które poznałam. c: Przynajmniej jeden, dwa plusy z tego wszystkiego. Cóż mogę jeszcze rzec. Mam nadzieję, że podciągnęłam się w pisaniu, i że Wam się to podoba. :> Bo mamy już ponad 15 tyś. wyświetleń, a to jest coś, dlatego głupio by było to/WAS olać. Zauważyłam, że ktoś odszedł z obserwowanych :ccc. Bardzo smutłam z tego powodu, ale modlę się do Castiela, żeby ta osóbka wróciła do naszego grona, jeśli spostrzeże, że blog zaczął odżywać. :) Co jeszcze...hm....A! Mogę Wam dać linki do innych blogów, które z czasem, powolutku zaczną nabierać kolorów. C: WYBACZCIE MI MOJE BŁĘDY, ALE DODAJĘ TO I PISZĘ O GODZINIE 4:41 RANO. See you soon! :* <3 <3 <3 <3 <3 <3. 


http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
http://hunting-more-important-than-love.blogspot.com/ 
http://flare-of-love.blogspot.com/
http://mysweetgraphic.blogspot.com/ - ZAPRASZAM! PODCIĄGNĘLIŚMY SIĘ! :D

8 komentarzy:

  1. O rany. Czy to aż tak bardzo dziwne, że zaczynam shippować w tym opowiadaniu Caroline i Kola? xD No pewnie nie, choć może troszeczkę. :p
    Naprawdę uczucia Kola opisane znakomicie, rozpływałam się czytając o tym. Może nawet za bardzo, ale to było piękne. *o* Te subtelne dotyki. Cieszę się jak głupek, nawet teraz. :D No, zły Klaus wrócił, pokazał swoją klasę. Fajnie, że Hayley się dostało. Szkoda tylko fortepianu. :/ Mam mieszane uczucia, ale i tak dalej stawiam na Care i Kola. :D Fajne połączenie, hahah :D
    Tak w ogóle to świetnie, że wróciłaś. :D Przeprosiny przyjęte. Wiadomo, że kiedy coś nas wciągnie, to pochłaniamy się bez reszty. :p
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka i oczywiście innych ciekawych rzeczy. <3
    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog ogólnie bardzo ciekawy i fajny. :) Trochę denerwuje mnie paring Kola i Caro i z niecierpliwością czekam na Klaroline <3
    PS. "Torn" i "We are the secret, can't be exposed " pisze Caroline Salvatore.
    Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału " na twoim drugim blogu .
    Zapraszam do mnie. :D
    http://klaroline-na-zawsze-razem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tam żadnego pairingu jeszcze. To przyjaciele. Oczywiście, czytając myśli Kola, ten liczy na coś więcej. C: Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Oł ! Bosko, nareszcie się doczekałam ! Najpierw słodki Kol, Caroline a potem mroczny Klaus ! O tak, ubóstwiam go w takim wydaniu. Upaćkany w krwi, szatański ♥ :)
    Ale nie powiem, że słodki Kol nie był uroczy, bo był :)
    Kurde jestem ciekawa jaką decyzję podejmiesz, czy Kola spikniesz z Caro czy Klausa :) Pamiętasz o moim pomyśle, może go wykorzystaj ! :)
    Kochana pisz szybko, bo już nie mogę się doczekać !
    Love ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale gdybym go jeszcze pamiętała....xDD Cała ja. Nic nie pamięta. :)

      Usuń
  4. Cieszę się, że w końcu wróciłaś! :D
    Mimo iż relacje Kola i Caroline są ciekawe, to jednak zdecydowanie wolę Klaroline ;) mam nadzieję, że się pogodzę.
    Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko, bo czuję lekki niedosyt ;(
    Pozdrawiam, życzę weny, ciepełka i miłych wakacji :*

    P.S. Gratuluję! Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award, więcej informacji na http://love-survives-everythign.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny dawaj szybko nowy .
    PS. Kiedy wrócić do tamtego bloga

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam tylko poinformować, że własnie ukazał się ostatni rozdział mojego opowiadania na klaroline.bloog.pl ;) Kiedyś czytałaś, więc może będziesz zainteresowana zakończeniem historii :) Pzdr :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy