19 listopada 2014

KONIEC... ;(


Witajcie Kochani!


Nie ma sensu okłamywać, wmawiać sobie, czy chociażby próbować - to nie ma najmniejszego sensu i jeszcze niepotrzebnie robię sobie i Wam nadzieję.
Kończę działalność bloga, ale nie zamierzam go usuwać. Niech sobie będzie, może ktoś będzie chciał czytać. Przepraszam Was za ciągłe obietnice i tak dalej, ale miałam nadzieję, że wrócę, naprawdę. Niestety nie udało się, co mnie smuci; był to mój pierwszy blog i chyba jedyny sukces w życiu. Tyle wyświetleń, tyle fanów, tyle komentarzy i motywacji od Was... I'm proud of us! Jestem dumna z siebie, że udało mi się spełnić marzenie, za to, że byliście i czytaliście moje wypociny :)
Ale to koniec.
Nie ma sensu trzymanie Was w niepewności. Ten blog umarł. Na dobre? Tak. Może za kilka lat wrócę, ale nie będę niczego obiecywać.
Natomiast mam dobrą wiadomość, jeśli chodzi o pozostałe blogi. Zamierzam pisać od nowa
Tu i tu.I żadnych blogów nie planuję zakładać, bo aby takie coś budować, trzeba mieć wenę i czas. Ja nie mam, więc pozostanę przy pisaniu w wordzie.
Mam konto na A03, więc jakby ktoś chciał, to mogę zalinkować..
Byliście wspaniali, a czas spędzony tutaj będę cholernie miło wspominać
DZIĘKUJĘ! <3

19 lipca 2014

Zajrzyjcie :)

Zapraszam Was bardzo serdecznie na bloga mojej kumpeli, która od wczoraj zaczęła przygodę z blogowaniem. :> Bardzo fajnie piszę, ale są to jej początki, dlatego miło by było, gdyby ktoś wszedł, przeczytał, skomentował, a może nawet zaobserwował. Oczywiście do niczego nie przymuszam. Ale myślę, że warto wejść i poświęcić jej kilka minut. Komentarza długo się nie piszę, a jak się taki już trafi, to naprawdę motywuję i cieszy. Wiem z własnej autopsji ;) Także ten, no, jakieś rady czy coś na początek? ZAPRASZAM ! :D

P.S Jutro część druga! :3

http://prince-in-black-impala.blogspot.com/

15 lipca 2014

Rozdział 14 cz. 1 - "Caroline, kochanie. Co ty ze mną robisz? Kim przez ciebie się staję? "


NA KOŃCU ROZDZIAŁU "MAŁE" N/A OD AUTORA. PRZEBRNIJ PRZEZ CAŁE, TO WAŻNE C:




Arctic Monkeys - Cornerstone



 *Oczami Kol'a*


Weszliśmy do środka. Nie wyczułem żadnego człowieka, dlatego pozwoliłem sobie zaprowadzić Caroline do sypialni. Nie trudno było znaleźć pokój dziewczyny, którą niosłem na rękach. Wyróżniał się w całym domu. Żółte ściany, duże, beżowe łóżko, komoda o odcieniu orzechowym, tak samo jak toaletka. Na ścianach były różne medale, trofea czy też zdjęcia i dziewczyńskie pierdółki; kolczyki, bransoletki, naszyjniki, wisiorki, pierścionki i różne duperele. Położyłem ją na łóżku. Najdziwniejsze było to, że ona nawet nie zaprotestowała gdy wziąłem ją na ręce, nawet nie rzuciła jakimś niemiłym komentarzem. Po prostu spała zwinięta w kłębek na łóżku. To do niej nie podobne. Naprawdę musiała się przejąć. Dobrze wiedziałem, że nie chodzi tylko o Tylera. W jakiś sposób Klaus i Hayley też ją zaskoczyli. Będąc pierwotnym wampirem, jako jedyny z naszej rodziny potrafię wyczuć czyjeś emocje. Od Caroline było czuć czystą nienawiść, rozpacz i rozczarowanie. Pytanie tylko, do kogo czuła większe rozczarowanie: do Tylera? Czy może do Klausa? W wampirzym tempie znalazłem się na dole zabierając po drodze reklamówkę pełną butelek, które wzięliśmy z baru, nie zapominając o popcornie i paluszkach. W sekundę byłem z powrotem w pokoju blondynki. Z lekkim skrępowaniem i dziwnym uściskiem w podbrzuszu, położyłem się obok niej na łóżku, kładąc głowę z blond puklami na swoim torsie. Byłem trochę zestresowany całą sytuacją, bo jeszcze z żadną dziewczyną nie byłem tak blisko jak z Caroline. Owszem, seks czy kobiecie ciało nie jest mi obce. Ale Caroline jest pierwszą wampirzycą, dziewczyną, którą zacząłem się przejmować...opiekować. Traktować jak siostrę, którą kocham, a teraz to nawet coś więcej. Pierwszy raz w życiu się o kogoś martwię! I jest mi kogoś żal. I to uczucie jest...niesamowite! Hola, hola. Kol Mikaelson nie pozwoli sobie na jakieś łzawe chwile czy EMOCJE, ale kilka uczuć nikomu jeszcze nie zaszkodziło, prawda? Ta słodka blondyneczka wyglądała jak kupka nieszczęść. Piękna i pyskata kupka nieszczęść. Na co dzień pyskata blondynka, a teraz manekin wtulony w mój tors. Dziewczyna nie zaprotestowała, kiedy ułożyłem ją na mojej klatce piersiowej, wręcz przeciwnie - przygarnęła mnie do siebie cicho łkając. Zaskoczony jej zachowaniem instynktownie(?) przygarnąłem Caroline do siebie głaszcząc uspokajająco wzdłuż kręgosłupa, następnie po głowie; wszystko to starałem się robić bardzo delikatnie i ostrożnie, tak żeby jej nie spłoszyć. Jak by była najcieńszą porcelaną na świecie. Tylko że o wiele piękniejszą. Bo Caroline naprawdę była piękna. Nie tak jak badziewna porcelana z debilnymi szlaczkami.
- To jak, oglądamy ten film? - spytała pociągając lekko nosem. Wstała. Caroline była piękna. Nawet, jeśli posmarkała mi moją ulubioną koszule i była zaspana. To i tak było warto, bo miałem ja przy boku. W tamtym momencie stwierdziłem, iż źle ze mną. Caroline, kochanie. Co ty ze mną robisz? Kim przez ciebie się staję? 
- Um.. tak, tak. - odpowiedziałem wyrwany z fantazji o mnie i małej blondynce, przed którą klęczę i ujmuję jej dłoń, a następnie składam na niej delikatny pocałunek...

- Kol! - szturchnęła mnie w bok chichocząc w zagłębienie mojej szyi. 
- Żyjesz? Pytałam jaki film oglądamy. Co powiesz na horror? - zaśmiała się dźwięcznie, a na jej twarzy nie było żadnych śladów łez. Przestała płakać i obdarzyła mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałem. Moje serce zabiło trzy razy mocniej. Co raz gorzej ze mną. 
- Co powiesz na "Martwe zło"? Albo "laleczkę Chucky"? - ciekaw jej zdania na temat wyboru filmu wstałem ostrożnie i powoli, delikatnie zdejmując z siebie blondynkę. Poszperałem w reklamowce i wyciągnąłem butelkę Tequili i soku pomarańczowego. Zaśmiałem się pod nosem i wręczyłem dziewczynie butelkę. Wyglądała tak pięknie.. W podziękowaniu obdarzyła mnie kolejnym zniewalającym, aczkolwiek nieśmiałym uśmiechem i odkręciwszy butelkę, uchyliła z niej kilka łyków. Poczułem nagły rozbłysk ciepła w klatce piersiowej. Chyba już setny tego dnia. Chyba będę musiał się zastanowić nad wizytą u kardiologa. Później najwyżej go zjem, żeby nie nabrał podejrzeń, co do mojej witalności. Ułożyłem się na łóżku koło Caroline (wcześniej podchodząc do biurka i biorąc z niego laptop i zgaszając światło w pokoju). Równocześnie położyliśmy się na plecach, przez co nasze dłonie po wewnętrznej stronie jak i nogi stykały się. Położyłem laptopa opierając go o jedną nogę Caroline i moją, wyszukałem horror i po chwili zaczęliśmy nasz nocny seans. Oparci o wezgłowie beżowego łóżka, popijaliśmy z naszych butelek, jedząc paluszki i rzucając się popcornem. W trakcie całego filmu, który trwał dwie godziny, wymienialiśmy się naszymi butelkami, przez co atmosfera w pomieszczeniu robiła luźniejsza ale i nieco spięta, bo Caroline co chwilę ściślej do mnie przylegała, szeptając mi do ucha, że się boi i że mnie zamorduje, za wybranie tak strasznego filmu. Bała się jak malutka owieczka, która zboczyła ze szlaku do ciemnego lasu. A to wszystko zasługa horroru, przez który blondynka co chwile się we mnie wtulała, a gdy były straszne sceny, po prostu chowała twarz w zagłębienie mojej szyi. Dla tej blondyneczki były to najstraszniejsze chwile, a dla mnie, najlepsze od stuleci. Bijące od niej ciepło, słodki zapach perfum, które nie były ani za słodkie, ani za ostre; wyważone idealnie. Z lekką domieszką Rh zjedzoną na śniadanie. Były wprost idealne. Mogliby zacząć takie sprzedawać. Mógłbym wdychać ten zapach codziennie przez resztę mojej egzystencji. W drugiej połowie filmu, Forbes padła, wtulając się w moje ramie i pochrapując cicho. Uśmiechnąłem się na ten widok i po cichu odłożyłem miski i butelki na podłogę. Fakt, że była wampirem, wcale nie ułatwiał mi zadania; mogła przebudzić się w każdej chwili, od najmniejszego hałasu. Na szczęście tak się nie stało. Spała jak zabita z delikatnym rumieńcem, spowodowanym od temperatury panującej w pokoju. Strzepnąłem resztki popcornu z łóżka, odłożyłem laptopa na podłogę, wziąłem czarno-czerwony koc w kratę, który leżał złożony w kostkę w nogach łóżka i przykryłem nas oboje. Z początku chciałem się ulotnić, ale wiedza, że przez całą noc mogę leżeć u boku pięknej, niebieskookiej blondynki sprawiła, iż zmieniłem zdanie w przeciągu kilku sekund. Któż to wie, a może to ostatnia taka okazja, by być tak blisko Caroline? (mam nadzieję, że nie).

*Oczami Klausa*

Po wyjściu Caroline...Byłem zły. Gniew Boży był niczym, w porównaniu z moim i z tym, jak się wtedy czułem. Caroline miała o niczym nie wiedzieć. O tej nocy nie miał NIKT się wiedzieć. A to wszystko przez głupie emocje, które mną zawładnęły i w jakiś sposób sprawiły, że odreagowałem w ten a nie w inny sposób. Hah, teraz nie wiem co jest gorsze. To, że straciłem w oczach osoby, na której mi zależało, czy to, że moje emocje, a co za tym idzie uczucia, zaczynają wychodzić na wierzch? Schowane pod grubą warstwą lodu, złości, przelanej krwi, nienawiści...Teraz zaczęły wypływać. A to wszystko za sprawą pięknej blondynki, która pewnie już nie chce mnie znać. Spojrzałem na wilkołaczycę, która siedziała oparta o ścianę ciężko dysząc. Szkoda, że Caroline darowała jej te marne, nic nie znaczące życie. Poderwałem się z łóżka i w wampirzym tempie znalazłem się przy brunetce kucając na przeciwko jej. Poczułem jej strach; patrzyła na mnie jak wystraszone jagnię, które spotka straszny, z góry przesądzony los. Ale nie. Postanowiłem, że ulituję się nad nią. Może wtedy niebieskooka piękność będzie mnie mniej nienawidzić za to, że zlitowałem się nad tą wywłoką. Aczkolwiek fakt, iż nie zabiłem Hayley, wcale nie oznacza, że mam być w stosunku niej delikatny. Szarpnąłem ją za włosy, przez co w mgnieniu oka stała przede mną, o głowę niższa, sycząc głośno. Uśmiechnąłem się szatańsko, po czym rzuciłem dziewczyną przez cały pokój. Uderzyła w siedemnastowieczny fortepian, ale jakoś nie zrobiło mi to większej różnicy. No, może z za pewnym wyjątkiem. Teraz będzie w tym miejscu, pusto. Ale to też mi specjalnie nie przeszkadza. Poczułem, jak wysuwają mi się kły. Warknąłem głośno, na co dziewczyna sapnęła przestraszona. 
- Wynoś się stąd, zanim stracę resztki samokontroli i Cię zabiję - powiedziałem warcząc jeszcze głośniej niż chwile temu, po czym wyszedłem szybkim krokiem z pokoju. Muszę zapolować. 

*


Po udanym polowaniu na (siedemnaście niewinnych nastolatek o błękitnych oczach i długich, pięknych blond-włosach) z sąsiedniego miasteczka, udałem się do pobliskiego baru, żeby wychylić kilka głębszych. Myślałem, że zacznę się śmiać, kiedy wszedłem do baru cały umazany krwią jak gdyby nigdy nic i podchodząc do baru. I te miny ludzi, kiedy zamawiałem podwójną whiskey z lodem. Nie chciało mi się myć. Zapach krwi był...odurzający i na swój sposób piękny. Jak afrodyzjak. A ostatnia ofiara i jej Rh była wyśmienita. Długie blond włosy upaćkane krwią, która skapywała po okazałym dekolcie ofiary...Wziąłem butelkę Cuvee des Moines, Brut, Besserat de Bellefon'a z 2002 roku i wyszedłem z baru wcześniej płacąc dość duży napiwek, który pokrywał kupno szampana. Nie wiedziałem co mam robić. Caroline nie chce mnie znać. Była jedyną kobietą, osobą, która pokładała we mnie odrobinę zaufania, szacunku (tego drugiego miałem na pęczki, ale mam na myśli tego prawdziwego szacunku, nie wymuszonego, w obawie przed moim nieposkromionym gniewem). A teraz? To wszystko przepadło, kiedy przespałem się z tą puszczalską wilkołaczycą. Dumałem tak jeszcze przez chwilę, siedząc na szczycie ogromnej skały w środku lasu w Mystic Falls, od czasu do czasu pociągając kilka pokaźnych łyków z butelki. Co jak co, ale rocznik szampana, który trzymałem w ręce był wspaniały. Nagle dotarło do mnie kilka faktów. Od kiedy to ja, Klaus Mikaelson, Pierwotna Hybryda przejmuję się czyimś zdaniem? Zdaniem nic nie znaczącego wampira, w którego w każdej chwili mogę unicestwić? I od kiedy to najpotężniejsza istota na ziemi przejmuje się...czymkolwiek?! - Westchnąłem głośno, zbyt głośno. Jeśli chodziło o pannę Caroline Forbes to byłem przegrany. Ta mała blondyneczka zbytnio namąciła mi w głowie i zawróciła w sercu, żebym mógł ją od tak zgładzić.




PRZECZYTAJ WSZYSTKO! :)


Hello Wam! Wróciłam po bardzo, jak na mój gust za bardzo długiej przerwie! Już myślałam, że nigdy tu nie wrócę. ;-; Że to koniec mojego blogowania o TVD, aleeeee NIE! Wróciłam i piszę mi się fantastycznie ^_^ Jak widzicie, jest to część pierwsza, o część drugą nie musicie się martwić, bo jest pisana i za kilka dni powinna być. Mam nadzieję, że cała akcja z Kolem i Caroline Wam nie przeszkadza, co? :) A tak w ogóle, to co sądzicie o tym rozdziale? Podciągnęłam się w pisaniu, czy jest tak samo jak wcześniej? Supernaturalowy fandom pochłonął mnie do reszty, więc cały ten czas, gdy mnie tu nie było, to pisałam różne ficki na facebookowej grupie, gdzie wybiera się postacie i we dwie osoby pisze się w komentarzach :> Jeśli ktoś jest fanem SPN i jest ciekaw tej grupy, to śmiało pisać w komentarzach, a podam jej nazwę, żeby można było sobie wejść, poczytać, a może nawet ze mną i kilkoma innymi osobami popisać? Podciągnęłam się również w robieniu nagłówków. Teraz jakoś względnie wyglądają, co bardzo mnie cieszy. Aktualnie mam w planach napisanie Destiela (którego mam na telefonie. TAAAK, NOCNE NUDY XD) i Crack!ficka, którego piszę na konkurs Crowley x Demon!Dean + zazdrosny God!Castiel i V.I.P Sam. NIE PYTAJCIE MNIE JAK NA TO WPADŁAM, BO WSZYSTKO MIAŁO BYĆ DLA ŻARTU, A POTEM ZAMIENIŁO SIĘ W DOŚĆ DŁUGIE OPOWIADANIE XD. Można śmiało to nazwać Crack!fickiem, angstem, i fluffem. >.< So...mam nadzieję, że nadrobię zaległości w czytaniu Waszych blogów, a żeby było mi łatwiej, to bardzo Was proszę na końcu napisanego przez Was komentarza umieścić link do Waszych blogów. :) Chciałam przeprosić ArtisticSmile, którą olałam tak samo jak jej wspaniałego bloga -,-. Syl wię, Caroline Mikaelson, która bodajże (zabij mnie, bo nie pamiętam i zabij mnie, jeśli pomyliłam autorkę/ki bloga) piszę wspaniałe blogi "We are the secret, can't be exposed" i "Torn" :> i Wiele innych wspaniałych blogerek, które czytają mojego bloga.(przepraszam, ale pozapominałam o połowie z Was, moje kochane. JESTEM ZUA -,- WIEM ;_;) Postaram się wszystko nadrobić. I promise! Cholerny fandom Supernatural. Nie dość, że się uzależniłam, to wzbogaciłam o nowe shippy (wyliczyłam je 20+ licząc TVD i SH, którego zaczęłam oglądać), kończąc na wspaniałych osobach, które poznałam. c: Przynajmniej jeden, dwa plusy z tego wszystkiego. Cóż mogę jeszcze rzec. Mam nadzieję, że podciągnęłam się w pisaniu, i że Wam się to podoba. :> Bo mamy już ponad 15 tyś. wyświetleń, a to jest coś, dlatego głupio by było to/WAS olać. Zauważyłam, że ktoś odszedł z obserwowanych :ccc. Bardzo smutłam z tego powodu, ale modlę się do Castiela, żeby ta osóbka wróciła do naszego grona, jeśli spostrzeże, że blog zaczął odżywać. :) Co jeszcze...hm....A! Mogę Wam dać linki do innych blogów, które z czasem, powolutku zaczną nabierać kolorów. C: WYBACZCIE MI MOJE BŁĘDY, ALE DODAJĘ TO I PISZĘ O GODZINIE 4:41 RANO. See you soon! :* <3 <3 <3 <3 <3 <3. 


http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
http://hunting-more-important-than-love.blogspot.com/ 
http://flare-of-love.blogspot.com/
http://mysweetgraphic.blogspot.com/ - ZAPRASZAM! PODCIĄGNĘLIŚMY SIĘ! :D

10 lipca 2014

Co sądzicie o Kolu?

Plan jest taki, żeby wszystko jak na razie było z punktu widzenia Kola. Wszystko widziane jego oczami i takie tam. Co o tym sądzicie?

6 lipca 2014

INFO

KOCHANI!  WRACAM DO WAS NA POCZĄTKU SIERPNIA. SPRAWY SIĘ POKOMPLIKOWAŁY; USUNĄŁ MI SIĘ DOKUMENT, W KTÓRYM PISAŁAM OPOWIADANIE NA TYM BLOGU I DRUGIM O KLAROLINE. :CCCCC A miałam już przyszykowane po DWA ROZDZIAŁY!!! Dlatego pokażę się dopiero w sierpniu. Przepraszam.

20 czerwca 2014

KIEDY W KOŃCU DODASZ NOWY ROZDZIAŁ?! -,-

Hey, haj, helloł! 

Nie będę Was po raz setny przepraszać, choć powinnam klękać na kolanach i błagać o przebaczenie. Cóż, jedyną dobrą informacją, z jaką do was po takiej długiej przerwie przychodzę, to to, że daję wam znać iż Szanowna pani Lauren żyję (szok, prawda? :o) i że nie zawiesza bloga. Zdała matematykę i w szkolę ma luz, przez co rozdziały na blogach powinny za niedługo się pojawić. Kolejną dobrą wiadomością jest to, że podciągnęłam się w pisaniu. Przynajmniej tak uważam. Jedynym minusem jest to, że oduczyłam się pisania z czyjejś perspektywy, teraz preferuje pisać O KIMŚ, nie KIMŚ. I chyba "wydoroślałam" Sama w to wątpię ale okej xD. Być może dojdzie jakaś nowa postać. Nic nie obiecuje, ale korci mnie, żeby stworzyć własną, albo dodać istniejącą z jakiegoś innego fandomu. SEE YOU SOON, KLAROLINEOWCY! <3


25 maja 2014

Rozdział 13 - "Proszę, proszę. Kogóż my tu mamy, co?"


*Kol*


To było....dziwne. Dobrze wiedziałem, ba! nawet o to mi chodziło, żeby zbliżyć się do Caroline. Dla zabawy. Ale gdy ta drobna blond wampirzyca znalazła się centymetry od moich ust..Tak niewiele brakowało by ją pocałować.. Ale nie mogłem jej tego zrobić. Choć tak bardzo chciałem! To nie była zabawa. Caroline była dla mnie jak dobra znajoma. Oni, grupka nie nieustraszonych, durnych dzieciaków nazywa to przyjaźnią, tak? To chyba to. Nie ukrywam że Caroline mi się podoba. Jest piękna, mądra, potrafi żartować. Jest chyba...kimś więcej..Kiedy ja włączyłem uczucia?! Kurwa jak mogłem tego nie zauważyć!! To przez moje nagłe ożywienie. Kurtyna opadła, mury, które budowałem od tysiącleci, one opadły. A po części była to zasługa, słodkiej, drobnej, blond wampirzycy. Igrałem z ogniem. Z piekłem wcielonym! A był nim mój brat, Niklaus. Czuję miętę do Forbes, a ja ryzykuję spędzając z nią czas i stając pomiędzy nimi. Ale czy Caroline również czuła coś do tego dupka? Nic na to nie wskazywało, ale z tego co pamiętam chodziła z tym psem, jak mu było na imię? Taylor, Tyler? Taa, Tyler Lockwood, syn burmistrz Lockwood, która ostatnio lubiła pływać.. Dlaczego się tym przejmuję? I co mnie obchodzi jakiś wilczek?! Muszę to zakończyć, to ostatni taki wypad. Chciałbym jeszcze pożyć, a z tego co widzę Klaus jest wkurzony nie na żarty. Lepiej mu nie podpadać.

***


Gdy dotarliśmy na miejsce, delikatnie odczepiłem wbijające się w moją skórę paznokcie Caroline i postawiłem ją na ziemi. Znajdowaliśmy się przed rezydencją mojego rodzeństwa, w którym jak na razie mieszkaliśmy tylko z Nickiem. Spojrzałem na blond-włosą i ujrzałam zaskoczenie z domieszką strachu. Czyżby bała się, że zastaniemy mojego braciszka? Przy niej nie odważy się nic zrobić. Wątpię w to.
- C-czy my musimy iść do twojego domu? - zapytała drżącym głosem. Postanowiłem zrobić coś na pozór normalnego, aczkolwiek bardzo ryzykownego, zważywszy na całą tą pokręcona sytuacje.
Zbliżyłem się do niebieskookiej, która stała niczym słup soli w murowany w chodnik, patrząc z przerażeniem na posiadłość oddaloną od nas o niecałe dwieście metrów. Pierwszy raz tak się stresowałem, jeśli chodziło o kobiety. W zasadzie to nigdy. Objąłem ją delikatnie i przygarnąłem, aby dodać jej otuchy. Caroline zaskoczona moim nagłym okazaniem miłosierdzia, uśmiechnęła się nieśmiało, a na jej policzkach zakwitły delikatne rumieńce. Odwzajemniłem uśmiech a dziewczyna zaśmiała się pod nosem.
- Co Cię tak śmieszy? - zapytałem zdezorientowany zachowaniem blondynki.
- Nic. Po prostu....jesteś taki inny. Miły, sympatyczny, zabawny. Myślałam że jesteś... - zawahała się biorąc głęboki wdech.
- Aroganckim dupkiem, któremu w głowie tylko jedno. - dokończyłem za nią. 
- Mniej więcej. - przyznała speszona.
- To jak. Idziemy czy będziemy tak stać? - zagadnąłem i w wampirzym tempie znaleźliśmy się przed drzwiami rezydencji.
- Panie przodem. - powiedziałem przepuszczając w drzwiach Caroline i uśmiechając się do niej szarmancko.
- A więc? Po co tutaj przyszliśmy? - zapytała rozglądając się po wielkim, jak dla mnie badziewnym, aczkolwiek wygodnym salonie.
- Pomyślałem.. - zacząłem nieśmiało. - że może obejrzymy jakiś film - jeszcze nigdy tak się nie speszyłem. Przy Caroline..nie potrafiłem wykrztusić z siebie słowa! Co się ze mną działo?! Co ona ze mną robiła? 
- Słyszysz to samo co ja? - usłyszałem z góry głosy. To Klaus i ...? Czyżby przyprowadził jakąś panienkę do domu? Uuu, no to się porobiło. Jak Caroline go zobaczy...
- Tak. Cholera Kol! Myślałam że będziemy sami. - palnęła waląc się otwartą dłonią w czoło. - To nie tak miało zabrzmieć. - zarumieniła się jeszcze bardziej na co się zaśmiałem. - Wiesz kto to? Nie za bardzo słyszę. 
- Tak wiem. - odparłem szczerząc się jak obłąkany psychopata. W zasadzie byłem nim, tym psychopatą, ale nie byłem obłąkany. Jeszcze.
Ruszyliśmy jasnymi marmurowymi schodami na górę, w celu sprawdzenia, kto jest jeszcze w domu oprócz nas. Zdawałem sobie sprawę z tego że to Niklaus baluję z jakąś panienką, tylko nie wiedziałem jaką. Kojarzyłem skądś ten okropnie irytujący głosik. Poza tym, ciekawość wyżerała moje wnętrzności. Byłem ciekaw, dlaczego mój braciszek sprowadza sobie laskę do domu, skoro jest zadurzony w Caroline? Czyżby próbował się pocieszyć? 
Nakazałem być cicho blondynce, która szła krok w krok za mną i poczekać przed drzwiami. Uśmiechnąłem się zawadiacko i wparowałem do pokoju mojego brata nawet nie pukając. 
- Proszę, proszę. Kogóż my tu mamy, co? Mój braciszek w negliżu z... - wskazałem palcem wskazującym na kurewkę, która leżała wtulona w mojego brata. Dziewczyna była wystraszona. Ba! Sapała ze strachu! 
- Hayley - warknęła maskując strach. Słabo jej to wychodziło.
- z Hayley, kiedy my, drogi bracie - spojrzałem na Nika, który wyglądał na mocno zirytowanego całą tą sytuacją. - mamy gościa. - miałem właśnie wspomnieć o Caroline, gdy ta nagle wyskoczyła jak proca. Caroline w zmaterializowała się koło mnie z szokiem wypisanym na twarzy.
- Hayley? Klaus?! - spojrzała na niego z wyrzutem i bólem w oczach. Czyżby się przejęła? 
- Caroline! - mina mojego brata była bezcenna, ale i tak było szkoda mi dziewczyny. Mam na myśli blondynkę, nie puszczalską brunetkę, która panoszyła się w łóżku mojego starszego brata. Był zszokowany równie mocno co sama niebieskooka. Zakryła oczy dłońmi by nie patrzeć na ten cyrk. Dobrze zrobi.
- Wybaczcie że wam przeszkodziliśmy. - oznajmiła po chwili przesłodzonym tonem. Z mojego długoletniego doświadczenia z kobietami wiem, że jeżeli kobieta mówi słodko, jakby wypluwała cukier, albo rzucała tymi małymi torcikami, to jest wkurzona niczym osa, a nawet gorzej. Wtedy najlepiej zejść im z drogi bo mogą Cię użądlić. A co gorsza zabić... - Myśleliśmy, że będziemy sami, prawda Kol? - zapytała skupiając na mnie swoje spojrzenie.
- Tak cukiereczku. Ale Nick nas wyprzedził. - odparłem nieźle rozbawiony miną mojego brata.
- Caroline, musimy porozmawiać. - zaczął tak, jakby chciał się tłumaczyć z tego że przespał się z tą puszczalską... I to ja jestem ten młodszy i głupi? Wypraszam sobie! 
- Hayley, skoro ty jesteś tutaj, to gdzie jest Tyler? Podobno razem wyjechaliście...Jest w mieście?! - zapytała nagle ożywiona, jakby zdała sobie z czegoś sprawę.
- Tak, jest w mieście, ale długo tu nie zabawimy. - odparła szczerząc się szyderczo.
 Nie mogłem patrzeć jak ta dziwka drwi z Caroline. W mgnieniu oka pojawiłem się przed łóżkiem koło Hayley, by zaraz po tym rzucić nią niczym szmacianą lalą na drugi koniec pokoju. Podbiegłem do niej, po czym chwyciłem mocno za szyje i przygniotłem do ściany.
- Jeżeli jeszcze raz powiesz coś, co nie spodoba się mnie i Caroline to osobiście pozbędę się tej twojej ślicznej czuprynki. Zrozumiano? - wycharczałem jej prosto w twarz. Uniosłem ją wyżej, przez co wilkołaczyca zaczęła się robić sina. 
 - Kol, puść ją. Zwykłe uduszenie to dla niej zbyt łagodna i przyjemna śmierć. - poprosiła chłodno Caroline. Zaskoczony słowami dziewczyny, puściłem Hayley, a ta opadła na podłogę łapiąc się za gardło i klęcząc przede mną.
- Jak to my? Mów, albo nawet Klaus Ci nie pomoże. - warknęła znajdując się koło mojego boku.
- No wiesz... - zaczęła z drwiącym uśmieszkiem. - Ja i Tyler jesteśmy razem od roku. - oznajmiła dumnie czekając na reakcję blondynki.
Wyglądało to jak scena z badziewnej telenoweli. Może i nie mam duszy, ale aż takim potworem nie jestem. Było mi nadzwyczajnie w świecie żal Caroline. 
- Care, wszystko w porządku? - zapytałem po chwili. Caroline stała osłupiała i patrzyła na Hayley jakby chciała ją zabić.
Nagle dziewczyna klęknęła przed Hayley i szepnęła jej coś na ucho. 
- Jeśli zobaczę cię w Mystic Falls jeszcze raz, albo gdzieś gdzie będziesz w zasięgu mego wzroku, to lepiej uciekaj, bo obiecuję że cię zabiję. Tyler Ci  nie pomoże. - powiedziała cedząc przez zęby. Wstała biorąc głęboki wdech i spojrzała na mnie oczami w których było pełno smutku.
- Idziemy do mnie? - zapytała czekając na moją odpowiedź. 
- Dobry pomysł, ale po drodze, wstąpimy do Grilla po kilka flaszek. - odparłem uśmiechając słabo. 
- Do widzenia braciszku, miłej balangi! - krzyknąłem i w wampirzym tempie wybiegliśmy z rezydencji kierując się do Grilla.
Gdy byliśmy na miejscu, kazałem Caroline poczekać przed wejściem, a sam wszedłem do środka. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem po podejściu do baru, to zahipnotyzowanie barmana i wzięcie dwóch butelek bourbona i soku na koszt firmy.  
- Znowu idziemy do lasu? - zapytała drżącym głosem. Gdy podszedłem bliżej zauważyłem że płaczę. Tylko nie to! Nienawidzę, gdy kobieta płaczę. Nie wiem jak mam się zachować. Kurwa!
- Ej, kochanie, czemu płaczesz? Przez mojego dupowatego braciszka? - spytałem podchodząc do niej na tyle blisko, by móc otrzeć jej łzy z policzka. - Nie marnuj na niego łez. Mój braciszek to skończony debil. - dodałem żeby ją pocieszyć. Zadziałało, bo dziewczyna zaśmiała się przez łzy, a po chwili zrobiła coś, czego się w tamtej chwili nie spodziewałem. Przylgnęła do mnie niczym dziecko do pluszowej zabawki. Po chwili wahania poklepałem ją lekko po plecach, a następnie przytuliłem. Wciąż byłem zszokowany. Ona...mnie przytuliła?! Sama z siebie?! 
- Nie! Nie obchodzi mnie Klaus! Tyler....on...mnie zdradzał przez...rok! Jeden długi, pieprzony rok! Jak mógł?! - wykrzyczała mi w tors dławiąc się przy tym łzami. Pogłaskałem ją pocieszająco po głowie i zbliżyłem usta do jej ucha. 
- Pozwól kochanie, że zaniosę nas do twojego domu, co? Może u ciebie obejrzymy film? - zapytałem nadal głaszcząc blondynkę po głowie. Kiwnęła głową na znak że się zgadza, i po chwili znajdowaliśmy się pod jej domem.

________________________________________________________________________
HEJ HAJ HELLOŁ! :D Tak wiem, króciutko, ale nie tak jak kilka rozdziałów wstecz! Zawsze coś ^^ Piszcie co sądzicie o zaistniałej sytuacji po wyżej... Tak wiem, wulgaryzmy, lecz myślę że do Kola są one jak najbardziej wskazane xd. Co sądzicie o moim nowym blogu? Jeśli nie mieliście okazji na niego wpaść, to zapraszam i czekam na wasze komentarze tutaj i tam :> POZDRAWIAM WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW I DEDYKUJE WSZYSTKIM TEN ROZDZIAŁ I I I I. .... DZIĘKUJE ŻE JEST JUŻ NAS PONAD 10K!!! LOFCIAM WAS! <3

NOWY BLOG: http://hunting-more-important-than-love.blogspot.com/
SZABLONIARNIA: http://mysweetgraphic.blogspot.com/ - [Winchester_gir] - Tak wiem baardzo oryginalnie xDD.
2 BLOG O KLAROLINE: http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/







24 maja 2014

SPÓŹNIONY SPECJAL!!!!

Postanowiłam założyć bloga o SPN/TVD. Dzięki filmikom z yt ^^ No nic, liczę że wam się spodoba i mam nadzieję, że będziecie komentować, chciałabym poznać waszą opinie :) 

http://hunting-more-important-than-love.blogspot.com/2014/05/prologue.html




Obserwatorzy