18 kwietnia 2014

Rozdział 9 - 4x13 - "Oh, Carolyn, nic Ci nie zrobię!"


*Caroline*



Zamurowało mnie. Czego on ode mnie chciał ?

- Chwila. Myślisz że będę na tyle głupia żeby zaprzepaścić jedyną rzecz, która chroni mnie przed stukniętym, psychopatycznym, nieobliczalnym pierwotnym wampirem? Wystarczy że jeden został już zaproszony. - powiedziałam gotując się od środka. 
- Oh, Carolyn, nic Ci nie zrobię. - machnął ręką i uśmiechnął się słodko. Pff! Jeszcze przekręcił moje imie! 
- Caroline - warknęłam poprawiając go.
- Caroline. - powtórzył za mną. - Sam się sobie dziwie, ale przyszedłem podziękować. - powiedział siląc się na poważny ton głosu. 
- Kol Mikaelson przyszedł osobiście mi podziękować? A to za co? - zapytałam podejrzliwie. 
- Pamiętasz jak mój braciszek Cię tak jakby zabił? - spytał szczerząc zęby. 
Wzdrygnęłam się na samą myśl o potwornym bólu. Ale nie ukrywam że przed oczami pojawił mi się również miły obraz. Klaus i Ja...pocałunek...później namiętne pocałunki... - Jestem żałosna. - skwitowałam w duchu.
- Tak. - potwierdziłam. - A co to ma do rzeczy?
- No wiesz, musiałaś wybrać. Pomyślałaś nawet o mnie.. - powiedział wyginając przy tym usta w delikatnym aczkolwiek szczerym uśmiechu. Patrząc na niego przez chwilę, mogłam go nazwać normalnym. Wspominałam o tym że tylko przez chwilę?
Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć. Miał racje, pomyślałam nawet o nim.
- Nie ma za co. - wydusiłam po minucie ciszy. 
- Dasz się zaprosić na drinka? - spytał z wyczuwalną nutą niepewności w głosie.
Po dłuższym zastanowieniu się doszłam do wniosku, że raczej mnie nie zabije, skoro zaprasza na drinka. Nie mogłam przyjąć tego zaproszenia, gdyż moja głowa pękała po wczorajszym. 
- Chętnie, ale nie dam rady. Głowa mi pęka po wczoraj. - złapałam się za głowę, przypominając sobie o bólu z którym rano wstałam. 
- Służę pomocą. Jeśli mnie zaprosisz to mogę Ci pomóc zwalczyć kaca. W końcu muszę się jakoś odpłacić. A jeśli zrobię to teraz to będę miał Cię z głowy. - zaśmiał się dźwięcznie na co przewróciłam oczami. 
Chyba pierwszy raz w życiu  przyznałam to przed samą sobą. Kol Mikaelson był nieziemsko przystojny! Zresztą jak reszta Mikaelsonów. To pewnie ich jakaś kolejna klątwa...
- Dobra, wygrałeś. Żyjesz na tym świecie więcej niż ja. Musisz znać jakieś sposoby na kaca. - przepuszczając go w progu uśmiechnęłam się lekko
- Znam duuuużo sposobów na kaca. W końcu baluję od dawien dawna. To ja wymyśliłem połowę z nich.- odparł wciąż się szczerząc. Zamykając drzwi rozejrzałam się czy nikt nie widział tej żałosnej sceny. Nikogo nie było.


Gestem ręki zaprosiłam go do salonu, chwilę później Pierwotny wampir leżał na mojej kanapie rozkładając się przy tym jak królewicz. Postanowiłam jednak tego nie komentować, z racji tego że to nadal Kol Mikaleson. Psychopatyczny, impulsywny, nieobliczalny, porywczy, bezwzględny..mogłabym tak wyliczać cały dzień. Wampir.
- Więc co wolisz? Wypicie Sprite'a, kwasu chlebowego, wody z ogórków, kapusty, mleka, zjedzienie dwóch łyżek oleju, albo wypicie soku pomidorowego? - zaczął wyliczać na palcach śmiejąc się przy tym jak głupek. Miał niezły ubaw. 

Stałam z otwartą buzią, nie mogąc wykrztusić z siebie żadnego słowa. Naprawdę był obeznany w metodach zwalczania kaca. 
- Sprite. - powiedziałam bez wahania w głosie. Wolę to niż olej, czy sok z kapusty. Blee! 
- Wiedziałem że wybierzesz Sprite'a. - stwierdził puszczając mi perskie oko.
- Ale..nie mam go w lodówce. - stwierdziłam, przypominając sobie że wcale go nie pijam, dlatego go nie posiadam. 
- To się dobrze składa. - oznajmił entuzjastycznie. - Mam szansę wyciągnąć Cię do grilla na sprite'a! - poderwał się z kanapy, a ja poczułam że tracę grunt pod nogami. 


*Stefan*


Ostatnie dni spędziłem w towarzystwie Lexi. Zdążyliśmy pojechać na koncert Bon Jovi'ego, który planowaliśmy dwa lata temu. Z racji tego, że w dniu moich urodzin, mój brat ją zabił, nie zrobiliśmy tego. Ale teraz mieliśmy czas nadrobić zaległe lata rozłąki. Skoki z wieży Eiffela, czy tańczenie nago, w rytm muzyki w Brazylii po pijaku. Gdy wróciliśmy do Mystic Falls, Lexi postanowiła wyjechać do Lee'iego. Chłopak przemienił się dla niej w wampira, by mogli być ze sobą wiecznie. Chciała mu zrobić niespodziankę. 


*Damon*



Ostatnie dni były pełne alkoholu, kaca, alkoholu, alkoholu. A i zapomniałem, wymiotów. Ric i Ja na przemian wymiotowaliśmy, piliśmy, zajadaliśmy się fast-foodami. Cóż, ja będę wiecznie seksowny, natomiast jemu...przybędzie nieco tu i tam. Tego mi brakowało. Może zabrzmi to dziecinnie, ale mogłem w końcu pogadać z żywym kumplem przy bourbonie, niż z nagrobkiem i bourbonem. To było o wiele lepsze. 


*Elena*



Ostatnie dni...były cudowne! Były spełnieniem marzeń. Przez dwa dni zjedliśmy masę słodyczy, chińszczyzny i obejrzeliśmy wszystkie komedie  na DVD i  w internecie. Było świetnie. Pomijając fakt, że co chwilę płakałam. Nie mogłam uwierzyć w to, że siedzę ze swoją ciocią i bratem w salonie, oglądając Titanic'a. Na szczęście mieliśmy się razem. To było najważniejsze. 


*Klaus*



Gdy przerzuciłem ostatnie truchło na kupkę innych, przetarłem ręką spocone czoło, po czym sprawnym ruchem sięgnąłem do kieszeni po zapalniczkę. Z impetem rzuciłem nią o liściaste podłoże, podlane wcześniej przeze mnie benzyną. Wystarczyła iskra, by ciała doszczętnie wyssanych z krwi kobiet zajęły się ogniem. Postałem chwilę przyglądając się ognisku z ludzkich ciał. Smród był nie do zniesienia, ale byłem zbyt zajęty rozmyślaniem by zwracać na to większą uwagę. Myślałem o Kolu i dzisiejszym zajściu. Po co była mu słodka Caroline? Po co chciał jej adres? Gdybym mu go nie dał, pomyślałby że coś do niej czuję, a natrętnego braciszka na głowie nie potrzebowałem. Szybkim krokiem ruszyłem do swojego Mercedesa-Benz'a SLR McLaren'a i odjechałem z piskiem opon. Gdy dotarłem pod rezydencje, spostrzegłem że nikogo nie ma. Dlatego postanowiłem skupić się i wyszukać umysłem Kola. Po chwili znalazłem. Wyróżniająca się czerwona poświata na tle czarnego tła. Wyraźna, biła od niej potężna moc, jak i wyrazistość. Tak, to był Kol. Ale oprócz tego wyczułem kogoś jeszcze. Pośród panującej wszędzie czerni, wyróżniała się niesamowitą, nieskazitelną bielą. Od dawna nie widziałem tak czystej aury. Właściwie nigdy nie spotkałem TAKIEJ aury. Na myśl przychodziła mi jedna osoba. Caroline. Tylko co ona robiła z moim bratem. Będąc szybszy niż zwykły wampir, biegiem ruszyłem w jedyne miejsce, gdzie mógł podziać się mój brat. Mystic Grill. Jedyny bar w tej dziurze, gdzie sprzedawany był alkohol. A gdzie alkohol i muzyka - tam Kol. Co jak co, ale mój brat umiał, i kochał się bawić. To przez niego gwiazda taka jak Whitney Houston popadła w alkoholizm. Gdyby nie perswazja to na całym świecie byłoby o tym głośno. Docierając pod same drzwi baru zatrzymałem się, by wychwycić znane mi głosy.


*Caroline*


Gdy dotarliśmy do Grilla, Kol jak na dżentelmena przystało, przepuścił mnie w drzwiach. 
- Wiesz że mam nogi? Sama potrafiłabym pobiegnąć. - powiedziałam chichocząc pod nosem.
Nie odezwał się, ale posłał mi szeroki uśmiech. Mile mnie to zaskoczyło, ale postanowiłam siedzieć cicho, ponieważ chciałam dożyć następnego dnia. Usiedliśmy przy barze czekając na barmana. Po chwili czekania, przed nami pojawił się brunet o zielonych oczach i szerokim uśmiechu na twarzy. Odwzajemniłam uśmiech i chciałam się przywitać, ale wyręczył mnie pierwotny.
- Dla tej pięknej pani Sprite, a dla mnie raz tequila. - powiedział oschle. 
Gdy barman odszedł, postanowiłam skarcić Kola za nieuprzejmość, w stosunku do chłopaka.
- Mogłeś być milszy, chłopak się starał. - rzuciłam niby to obojętnie rozglądając się po sali w poszukiwaniu znajomych twarzy. Czysto. Nikt nie będzie musiał patrzeć na ten teatrzyk. 
- Oj, kochanie. Nie przesadzaj. Ciesz się że go nie zabiłem. - odparł z szelmowskim uśmiechem.
Po chwili brunet przyniósł nam nasze zamówienia. Z dudnieniem w głowie, sięgnęłam po szklaną butelkę i na jednym łyku wypiłam wszystko.
Usłyszałam śmiech Kola. Odwróciłam się na krześle barowym, posyłając mu mrożące krew w żyłach spojrzenie. 
- Proszę, proszę. Widzę że masz spore doświadczenie w piciu. - zagadnął przyglądając mi się badawczo. 
Dziwnie się czułam będąc pod obserwacją Kola, ale schlebiało mi to. Uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam pustą butelkę na bok. 
- Teraz wiem, dlaczego mój braciszek się za tobą ugania. Jesteś ładna, blondynka ale nie głupia, umiesz pić, masz mocny język. Szkoda że nie poznałem Cię pierwszy. - wyznał posyłając mi szczery, aczkolwiek delikatny uśmiech.   
Pobladłam. Takiego wyznania się nie spodziewałam. Spuściłam głowę w dół, od razu nabierając przy tym rumieńców.
- To co robimy? - spytałam zmieniając temat. Było mi niezręcznie. Wampir zamyślił się, przez co na jego czole pojawiły się ogromne zmarszczki. 
- Mogę postawić Ci drinka, bo z tego co zauważyłam ból minął, a później odprowadzę Cię do domu, jak na seksownego dżentelmena przystało i...pójdę zapolować. - odparł szczerze, na co parsknęłam śmiechem. 
- Dziękuje. - powiedziałam i przyjrzałam się twarzy chłopaka. W jego brązowych oczach "skakały" iskierki podniecenia i zadowolenia. 

*Klaus*


Cóż, postanowiłem wejść i zobaczyć się z Caroline. Całkowicie zapomniałem o incydencie z przed kilku dni. Ciekawe czy mi wybaczyła. Rozglądając się wokół, spostrzegłem mojego brata i piękną blond-włosą kobietę siedzącą koło niego. Śmiała się. Tylko z czego? Z tym pytaniem podszedłem w ich stronę. 
- Kogóż to moje oczy widzą? - zagadnąłem z ogromnym uśmiechem na twarzy. Olewając mojego brata, skierowałem wzrok na Caroline. Gdy tylko mnie zobaczyła, od razu mina jej zrzedła. Nie musiałem się skupiać, by wyczuć agresje skierowaną do mnie. 
- Klaus. - przywitała mnie jadowicie. 
- Caroline. - uśmiechnąłem się czarująco w stronę blondynki. 
- Wy sobie pogadajcie papużki, a ja pójdę zamówić dla mnie i Caroline stół. Zagramy sobie partyjkę, co? - wypijając jednym łykiem kieliszek z tequilą, oddalił się w stronę bilardu. 


________________________________________________________________________
Witajcie! Wybaczcie że tak krótko, ale nie chciałam dłużej przeciągać, z racji tego że od dodania rozdziału minęło 7 dni! W następnym biorę się do roboty, i postaram się wtłoczyć trochę akcji, bo szczerze powiedziawszy zaczęło mnie to nudzić, was pewnie też :D. No cóż, jestem POZYTYWNIE ZASKOCZONA! 7 komentarzy pod 8 rozdziałem! DZIĘKUJE!!! Jesteście genialni! :) Chyba napiszę dla was one-shot :> Ale nic nie obiecuję ;)

4 komentarze:

  1. Cudowny rozdział, cudowny Kol :) Cieszę się, że Caroline dała się namówić na wyjście z Kolem :) Na pewno zazdrość Niklausa teraz będzie przeolbrzymia :D Byłam zaskoczona wyznaniem K.Mikaelsona :D
    No, no ciekawe co dalej ! ♥ Czekam ! Zapraszam Cię do siebie na nowe rozdziały i na nowego bloga :
    www.from-now-you-must-trust-me.blogspot.com
    www.thestorydamonasalvatore.blogspot.com
    www.klauspierwotnahybryda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. OMGOMGOMGOMG! JARAM SIĘ! ŁII! <3 KOL! Jak ja Cię uwielbiam za ten cudowny rozdział z masą mojego kochanego kurczaczka, o jaaaaa! <3 To było boskie, świetne, nieziemskie! AAAA! <3
    Okej, już. :D Mile mnie zaskoczyłaś sympatycznym Kolem w stosunku do Care. Myślałam, że będzie chciał ją wykorzystać, a potem zrobić z nią nie wiadomo co. Ale na szczęście było inaczej i jestem z tego ogromnie zadowolona. Bo nie dość, że był Kol, to jeszcze Caroline się cieszyła. :D Muszę przyznać, choć z bólem serca, że jakoś nie brakowało mi Klausa. :o Chociaż jak się pojawił to miałam radochę. :D Czyżby w następnym rozdziale poznamy zazdrosnego Klausika? ^^ Uhuhuhu. Jestem ciekawa. :D
    "Szkoda, że nie poznałem Cię pierwszy"..... AAA! *o* Piękne słowa. Ach i och, normalnie. :p Fajne było, jak traktował Care no i w ogóle znowu się jaram. xD
    Ej, Stefcio i Lexi tańczyli NAGO w Brazylii? Stefan NAGO?! Hahahaha, ległam w gruzach i nie wstaję hahaha xD Musiał nieźle się upić albo to Lexi tak na niego działa. Hahah. :D
    Pozdrawiam, życzę weny, burz, mrocznych klimatów, wesołych świąt i innych. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww, kocham twoje opowiadanie. Także uwielbiam Kol'a i miałam podobne obawy jak ArtisticSmile ;) ciekawa jestem, co będzie się działo dalej :) Czekam na NN ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej hej hej:) Nadrabiam zaległości:) Święta, weekend majowy i zero internetu skutkują ogromnym brakiem czytania Twoich rozdziałów:(
    Kol i Caroline? Osobiście jestem za Klaroline ale powiem Ci, że nawet (mimo tego że uwielbiam Kola) nie odrzuciły mnie ich... kontakty^^ Ale nie wiem czemu wydaje mi się, że braciszek Klausa coś knuje... Zresztą on zawsze jest podejrzany. I niesamowicie hott:*
    Już sobie wyobrażam te koncerty Bon Joviego, hektoliktry alkoholu dla Alarica i Damona (jak ja się stęskniłam za tą dwójką) no i szczęśliwą wreszcie niemarudzącą (jak to ma w zwyczaju) Elenę:> Ohhh lecę czytać kolejny rozdział :*
    Magenta
    klaroline-love.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy